W połowie lat 80-tych przeżyłem pierwsze spotkanie z "komputerem". Kolega dostał od swoich rodziców pierwszy mikrokomputer ZX Spectrum. To cudo wyprodukowane przez firmę Clive Sinclaira spowodowało, że świat się zmienił. Mała skrzyneczka, do której trzeba było podłączyć magnetofon kasetowy by wgrać jakąkolwiek grę. Komputer standardowo wyposażony w pamięć operacyjną 16 KB musiał być również podłączony do telewizora, który pełnił rolę ówczesnego monitora. Jednak najlepsze w tym wszystkim były gry. To już nie było to, co proponowały gry telewizyjne, takie jak Football czy Tenis. To już była inna półka jeśli chodzi o grywalność czy też samą szatę graficzną jaką można było podziwiać na ekranach kolorowych telewizorów.
Knight Lore bo o niej tutaj mowa została stworzona i wydana przez Ultimate Play The Game w 1984 roku. Po ogromnym sukcesie na ZX Spectrum gra sukcesywnie była przenoszona na inne platformy takie jak BBC Micro, Amstrad CPC, MSX, PC, NES. Jako ciekawostkę podam, że konwersja na C64 i Atari odbyła się dopiero po 25 latach czyli w 2008 roku, zaś pełny port z ZX Spectrum na C64 ukazał się 6 grudnia 2018 roku i można go pobrać tutaj. Na Amigę powstało wiele izometrycznych gier jak Head Over Heels czy Treasure Trap z niesamowitą grafiką nawiązującą do pierwowzoru jednak sam port gry "Knight Lore" wygląda o wiele biedniej niż na ZX Spectrum. Zainteresowani mogą zapoznać się z nim na tej stronie. Sam zaś polecam wszystkim chętnym emulację ZX Spectrum chociażby za pomocą emulatora Fuse dostępnego dla systemu AmigaOS 4.
Fabuła była nieskomplikowana, w końcu gra miała działać na maszynie z pamięcią operacyjną mniejszą niż we współczesnym kalkulatorze. Gracz wcielał się w postać Sabremana będącego za dnia podróżnikiem by w nocy przyjmować straszliwe oblicze bestii. Nasz bohater, który oczywiście nie ma ochoty na pozostanie wiecznie pod postacią wilkołaka musi udać się do zamku Knight Lore. Tam zamieszkujący mag przekaże mu magiczny eliksir pozwalający na powrót do ciała człowieka. Był jednak jeden dość istotny szczegół, mag leżał na łożu śmierci i naszemu bohaterowi dano jedynie 40 dni na dotarcie na miejsce i uzyskanie magicznego napoju. To tyle jeśli chodzi o fabułę. Gra była bardzo wciągająca, wymagała od gracza nie tylko zręczności w pokonywaniu przeszkód ale i dość sporego wysiłku umysłowego, dzięki któremu można było pokonać wszelakiego rodzaju pułapki czy napotkanych przeciwników marzących tylko o tym aby uśmiercić naszego bohatera. Cykl w Knight Lore podzielony jest na okres nocny, kiedy nasz wędrownik staje się wilkołakiem oraz dzienny, gry staje się z powrotem człowiekiem. Bardzo ważny był czas kiedy dokonywała się przemiana, w tym momencie bohater gry stawał się bezbronny.
Gra jak pamiętam była bardzo popularna. Wpatrzeni w ekrany telewizorów młodzi ludzie potrafili godzinami grać w Knight Lore, kombinując jak przejść kolejne ekrany. Grafika była jak na owe czasy niebywała, przynajmniej tak się wszystkim zdawało. Scenografia w kolorach od niebieskiego, poprzez purpurę do żółtego były czymś innym niż czarno białe gry telewizyjne. No i ta akcja, zamiana podróżnika w wilkołaka i odwrotnie to było coś. Obecnie kiedy mam możliwość powrotu do tej gry dzięki emulatorom, to chętnie do niej wracam. Lubię powroty do dawnych czasów, kiedy gry nie tylko oszałamiały efektami wizualnymi, ale również miały w sobie to "coś". Warto jest więc sięgnąć po Knight Lore. Polecam ją wszystkim tym, którzy do tej pory się z nią jeszcze nie zetknęli.