Alone in the Dark to gra wideo z gatunku horror, pierwotnie opracowana i wydana w 1992 roku przez firmę Infogrames. Oparto ją na książce o tym samym tytule napisanej w latach 30-tych dwudziestego wieku przez mistrza grozy Howarda Phillipsa Lovecrafta.
Na powitanie gra oczaruje nas bardzo fajnym intrem w którym to nasz bohater lub bohaterka wchodzą na strych starego domu. Jak można łatwo się domyślić w grze wcielamy się w postać kobiety lub mężczyzny. Głównym naszym celem jest zejście na parter i wydostanie się z tej posiadłości. Brzmi to może banalnie ale w praktyce już takie nie jest. Dom w którym się znaleźliśmy jest nawiedzony i zamieszkują go przedziwne stwory rodem z koszmaru, które oczywiście nie są nam przyjazne.
Rozgrywka toczy się w trybie 3D, ale tła pozostały dwu wymiarowe. Postacie i wszelkie istotne dla nas przedmioty jednak są już w pełnym trzecim wymiarze. W tamtych czasach robiło to spore wrażenie, a gra działała już jako tako na procesorze 286 taktowanym z szybkością 16 MHz, zaś skrzydła rozwijała dopiero na 386. Na tych kilku dyskietkach upchnięto całkiem sporą ilość danych. Naturalnie trzeba wziąć sporą poprawkę na jakość owej grafiki. Dla przykładu podam, że koła są niemal kwadratowe a postacie maksymalnie kanciaste, jednak wszystko porusza się z wdziękiem i gracją. Gdy nasz bohater strzela z shotguna to wystrzał odrzuca go do tyłu. Jeśli stoimy na krawędzi to nie trudno zgadnąć co się wtedy stanie. Mimo upływu lat robi to naprawdę dobre wrażenie.
Akcję gry obserwujemy ze statycznych kamer porozmieszczanych tu i tam, są one bardzo dobrze usytuowane i praktycznie nie ma martwych punktów. Tutaj autorzy gry odwalili kawał dobrej roboty. Animacja postaci i wrogów również jest bardzo dobra. Poruszają się one płynnie, nie ma żabich skoków (jest żaba w intrze i skacze ale z gracją). Dźwięk także stoi na wysokim poziomie. Mamy nastrojową muzykę, odgłosy chodzenia po drewnianej podłodze, skrzypiące schody, wystrzały z broni. Muzyka jest dynamiczna i zmienia się wraz z rozwojem sytuacji. To wszystko razem buduje naprawdę świetny klimat grozy.
W Alone in the Dark przyjdzie nam walczyć z przeciwnikami, rozwiązywać zagadki, unikać pułapek i naprawdę wiele razy zginąć. System walki jest naprawdę ciekawy. Zestaw ciosów nie jest co prawda imponujący ale możemy używać znalezionych przedmiotów jako broni białej oraz wszelkiej broni dystansowej jak pistolety, łuk itp.
Niestety produkcja nie jest w stanie zaoferować nam rozrywki na długie wieczory i można ją bez problemu ukończyć w jeden dzień, o ile znamy rozwiązanie wszystkich zagadek. Na szczęście późniejsze części nie są już tak krótkie. Naprawdę szkoda, że nie robi się już takich gier. W Alone in the Dark poza zręcznością trzeba było używać myślenia. Parcie do przodu i rytmiczne nawalanie w "fire" na nic się nie zdawało. Gra została wydana na komputery PC jak i Apple. Co za tym idzie posiadacze Amigi mogą w nią pograć za pośrednictwem emulatora klasycznego Macintosha. Warunek jest jeden Amiga musi być odpowiednio dobrze rozbudowana.
Jako, że dysponowałem wersją gry na peceta postanowiłem ją odpalić za pomocą DosBoxa pod systemem AmigaOS 4.1. Na komputerze Sam440 Flex 667Mhz emulacja działała bardzo dobrze, nie widać było żadnych spowolnień czy innych niedogodności. Na sam koniec dodam, że pierwotnie gra ukazała się w wersji dyskietkowej. Później postanowiono wydać ją także na płycie CD dokładając mówione dialogi. Naprawdę gorąco polecam wszystkim szczególnie fanom przygodówek czy horrorów.