Web Analytics
eXec.plMAGAZYN UŻYTKOWNIKÓW KOMPUTERÓW AMIGA

Dodano: 2019-06-05, Autor: Marcin "Piana" Pianka, Kategoria: Publicystyka, Liczba wyświetleń: 1960

A A A

Retro sny są takie piękne...

Jakiś czas temu, w świecie retro-komputerów,dość głośny był dokument "Gry, użytki - co dla Ciebie?" zrealizowany przez ekipę Loading. Brawa dla autorów. Zebranie wielu ciekawych informacji oraz opinii ludzi, którzy znajdowali się wówczas w epicentrum wydarzeń, wymagało sporej ilości pracy. Bardzo doceniam, kawał dobrej roboty. Zachęcam wszystkich do przekonania się o tym.

Oglądając dokument miałem jednak wrażenie, że to wszystko jest jednak przesłodzone. Ekran wręcz ociekał lukrem. Po pierwsze dlatego, że mózg samoistnie usuwa z pamięci mniej przyjemne informacje, abyśmy się nie zadręczali zbytnio przeszłością. Przeszłość w wspomnieniach najczęściej jest bardziej kolorowa niż teraźniejszość, więc i dawne wydarzenia samoistnie wydają się piękniejsze. Po drugie sama opowieść jest skonstruowana tak, jakby to wszystko było bajką dla dzieci, a nie opowieścią o zwykłym interesie, gdzie nie ma miejsca na sentymenty. W tle mamy zwykłe prawo dżungli. Przecież dokument o handlujących ciuchami na bazarach mogłaby by być bardzo podobny, prawda?

Dopiero gdy dorwałem suplement, to zobaczyłem, że miałem rację co do swoich odczuć, które wskazywały mi, że pokazany był świat wyidealizowany. Szczególnie wymowny jest fragment, kiedy to jeden z byłych giełdowych sprzedawców z uśmiechem na ustach wspomina, jak to oszukiwał klientów. Wyznaje otwarcie do kamery, że świadomie sprzedawał kasetę wiedząc, że 1/3 gier nie zadziała. Takie oszukiwanie nazywa eufemistycznie "naginaniem rzeczywistości". A drobne kłamstwa, jak wmawianie klientom, że ma się gry, które nigdy nie powstały, to w sumie takie nieznaczące duperele.

Jest tylko jeden mały problem. A mianowicie taki, że ja oszustwa z tamtych czasów pamiętam. Byłem za młody, aby być wśród handlowców i byłem po drugiej stronie "barykady". Właśnie tych handlarzy-cwianiaczków, którzy mnie oszukali (dwa albo trzy razy) zapamiętałem, po czym dałem sobie spokój z giełdami. Wiadomo, że dzieciaka można zrobić bez ceregieli na szaro, prawda? Takie tam "naginanie rzeczywistości". Śmieszne, prawda?

Nie mówię, że to była reguła. Mówię jedynie o moich wspomnieniach i mam do nich prawo, podobnie jak bohaterowie filmu. Po moich problemach z oszustami dałem sobie spokój z giełdami. I wcale nie tęsknię za giełdami, podobnie jak nie tęsknię za latami 90-tymi. Ogólnie stwierdzenie, że "kiedyś to było lepiej" uważam za skrajny infantylizm.

Jest jeszcze jeden smaczek, który potwierdza moje przypuszczenia. W wymienianiu typów klientów odwiedzających giełdy pada określenie: "pra-Janusz i jego pomiot". Na tegorocznej edycji Pixel Heaven byłem razem z magazynu "Komoda & Amiga +". Sprzedawaliśmy wydania papierowe, do tego koszulki i trochę gier. Odwiedzali nasze stoisko bardzo różni ludzie, ale nigdy nie przyszłoby mi myśli nazwać kogoś "pra-Januszem i jego pomiotem", ale... to może dlatego, że nie nadaję się do handlu. Prawdziwe były też słowa o ogromnym popycie, wskutek którego traktowanie klienta było bardzo różnie. Czasami nawet "per noga". Czy naprawdę chcecie się do tego powracać, choćby w myślach?

A na koniec element humorystyczny. Handlarze pirackim oprogramowaniem pomstują na studentów, którzy to zaczęli robić dokładnie to samo, tylko dużo taniej. Przypomina się klasyka - "Jeśli ktoś Kalemu zabrać krowy to jest zły uczynek. Dobry, to jak Kali zabrać komuś krowy". Komentarz wydaje się zbędny.

I wcale się nie dziwię, że owe sceny wycięto z oficjalnego wydania dokumentu "Gry, użytki - co dla Ciebie?". Lepiej przecież żyć pokolorowanymi wspomnieniami, prawda?

Marcin "Piana" Pianka
zobacz inne nasze artykuły » komentarzy: 7
Menu
Baza wiedzy
AmigaOS.pl
Naczelny poleca
Najpopularniejsze
eXec blog

Świat poza Amigą: