eXec - magazyn użytkowników komputerów Amiga

Tera panie taka moda w internetach, że używa się skrótu "tl;dr" ("Too long; didn't read") dla tłumoków, co to łapią jedynie kilkuwyrazowe teksty w memach i nie potrafią skupić się nad tekstem dłuższym. Zatem dla nich skrót: nie ma za bardzo czego podsumowywać. Szczerze.

A teraz do szczegółów, bo być może ktoś jednak chciałby poczytać o szczegółach. Pierwsza połowa roku to posucha straszna. Druga w efektach nie różniła się od pierwszej. Mieliśmy zamieszanie, hałas i w efekcie zero efektów dla plebsu. Przykłady? Już spieszę z wyjaśnieniami. Ekipa odpowiedzialna za Vampira, niczym tolkienowska dziewiątka, przyniosła swój pierścień (czyli od dawna oczekiwaną maszynę pod nazwą Vampire Standalone) na wystawę Amiga 34. No i szczęśliwcy mogli zakupić skarb w wersji beta (a może nawet alfa, trudno ocenić z dystansu). Zwykli zjadacze chleba z polepszaczem nie mają jednak szans w najbliższym czasie dokonać takiego zakupu. Co najwyżej złożyć zamówienie i czekać, czekać, czekać. Niech też poczują się jak ludzie zapisani na listę kolejkową na Tabora. Dlaczego innym ma być lepiej? Czy wypada przy okazji wspomnieć o smrodzie jaki pozostał w związku z nieuprawnionym używaniem systemu AmigaOS 3.9 czy lepiej spuścić zasłonę milczenia nad tą żenadą? Kompletny kotlet - jak to mawiali z "Panu Samochodziku". Mleko się wylało, smród pozostał. Jeszcze jeden kwiatek do amigowego kożucha.

Skoro już wywołaliśmy do tablicy Tabora, to czy ktoś jeszcze na niego czeka? Po pięciu latach zwątpienie dosięga chyba już nawet samych twórców. A słowa p. Dickinsona o pierwszej partii 100 egzemplarzy dla szczęśliwców (ciekawe czy na talony czy też na przedpłaty) wywołują już tylko uśmiech politowania. Za komuny lud pracujący miast i wsi mógł jeździć samochodami za pomocą swoich przedstawicieli. Teraz z kolei miłośnicy AmigaOS 4.1 będą mogli pobawić się Taborem/A1222 przez... no właśnie nie wiadomo kto będzie tym szczęśliwcem. Losowanie? A może tylko amigowy aktyw dostąpi tego zaszczytu? Oczywiście o dostępności dla amigowego kolektywu niedobitków mowy na razie nie ma. I nie wiadomo kiedy ona będzie. Słowem: czekaj tatka latka, jak to się kiedyś mawiało. Hasło "Only the shadow knows!", czyli "cholera go wie", ze spotkania Amiga West, było jasnym przekazem - my się bawimy znakomicie, a wy?

Konkurencyjne zespoły ze stajni MorphOS i AROS pracowały w pocie czoła. Ale z tej mąki już też chleba nie będzie. Stare Maki z PowerPC i stare laptopy z Intelem nie zainteresują już nikogo. Nieśmiało promuję tezę, że nowym komputerem dla tych systemów powinien być Raspberry Pi. W roku 2019 mieliśmy premierę wersji oznaczonej numerem 4B. Jest tam wszystko, co potrzeba w tym celu. A co z tego wyniknie? Zobaczymy. W kończącym się roku mieliśmy prezentację MorphOS-a na maszynie z procesorem AMD. Tylko pokaz. Czy coś jednak z tego wyniknie i czy uniknie się pułapki, w jaką wpadł AROS?

Jest jedna profesja, która nie mogła narzekać, a są nią oczywiście prawnicy. Zgodnie ze wszelkimi znakami na niebie i ziemi batalia sądowa nie została zakończona i końca na horyzoncie nie widać. A co do kibicowania którejkolwiek ze stron, to nie ma to najmniejszego sensu. Dużo więcej frajdy jest w oglądaniu meczu pomiędzy zespołami Naprzód Żernica i Gwiazdą Chudów niż w emocjonalnym angażowaniu w żenującą bitwę. Jednakże każdy ma wolną wolę i jeśli ktoś lubi się bujać po salach sądowych - jego sprawa. Jeden lubi jabłka, drugi gruszki, a trzeci jak mu stopy śmierdzą.

W temacie żenady - Hyperion zapowiedział wydanie AmigaOS 3.2. Jak tak dalej pójdzie, to za kilka lat numeracja im się skończy, bo 3.5 i 3.9 są już zaklepane. Nie mówiąc o 4.0 oraz 4.1. Co wówczas bidulki zrobią? Bo o aktualizacji do AmigaOS 4.1 to nikt nawet nie przebąkiwał. Skoro użytkownicy czekają trzy lata od ostatniej, to jeszcze poczekają. Cierpliwość - to słowo klucz. A co z drugiej strony barykady? Cloanto poza napisem "Do you remember when Amiga meant friend? We do." na stronie amiga.com i wydaniem Amiga Forever ze zmienionym numerem nie zrobiło też nic. Przy premierze repliki mydelniczki (C64) czy też Segi Mega Drive brak nowej klasycznej Amigi (choćby i w formie emulatora w pudełku) może dziwić, ale tylko niezorientowanych.

O A-EON-ie nie wspominam z litości. Koszmarna strona jak straszyła, tak straszy. Jak była koszmarkiem z niedziałającymi linkami, tak dalej jest koszmarkiem z niedziałającymi linkami. Czyli jesteśmy w tym samym miejscu, co jest niewątpliwa zaletą w tak szybko zmieniającym się świecie. Chociaż coś nam ubyło, niczym na Bugu we Włodawie. Ze strony (oraz ze sklepy AmigaKit) zniknęła nazwa AmigaOne (pojawia się tylko znacznik X5000). Można by zacytować coś z "Misia" (scena ze "znikniętymi" parówkami), ale chętni z pewnością znajdą coś równie trafnego. X5000/40, też nadal nie ma - to tak z kronikarskiego obowiązku. Złośliwe języki powiadają, że dobroduszny T. Dickinson nie ma tam nic do gadania i za sznurki ciągnie tajemniczy Mathew Leaman, ale my wrednych plotek oczywiście nie słuchamy.

A może ponarzekamy teraz coś na rodzimym podwórku? O ile europejska scena trzyma się niczym Chińczyki u Wyspiańskiego (demo TBL - Eon wbija w podłogę i powoduje opad szczęki), to rodzima ferajna to chyba już tylko grupa podtatusiałych panów, którzy zloty traktują jako okazję do wyrwania się choć na chwilę spod opieki gderliwej żony/konkubiny i odpoczynku od rozwrzeszczanych dzieciaków. Wygrana dema dema Crapto podczas katowickiego demoparty Xenium zmusza nas do zastanowienia. Twórcom gratuluję wygranej (sztuka wygrać tak małym nakładem pracy), ale cóż - na bezrybiu ponoć i rak ryba. Nadwiślańskim scenowcom już się po prostu nie chce? Tylko jakoś tak głupio zejść ze sceny (dosłownie i przenośni).

Plusów szukać nie będę, bo już zapowiadamy podsumowanie "na plus" autorstwa samego Naczelnego, czyli "Szamana". Ale największy plus to chyba taki, że nadal żyjemy, a eXec.pl nadal działa. Ukłony.