<< Poprzedni | Strona tytułowa | Następny >>

Po koncercie The Cure

19 lutego 2008 - Katowice, Spodek

The Cure - bardzo specyficzny to zespół, posiadający własny, niepowtarzalny styl. Słuchając płyt tej grupy zawsze popadam w pewien wewnętrzny, muzyczny konflikt. Konflikt przypomijący odwieczną ludzką walkę pomiędzy tym co cielesne, a tym co duchowe. I tak było także na tym koncercie.

Ogromny wysiłek - na twarzach muzyków pojawił się pot. Tym już prawie 50-cio letnim panom koncerty ciągle jednak sprawiają ogromną przyjemność. Zagrali ponad 3 godziny i dali 3 bisy. Tempo koncertu było niesamowite - zobaczcie tylko na setlistę:

Open, Fascination Street, Alt.end, The Walk, End Of The World, Lovesong, A Letter To Elise, To Wish Impossible Things, Pictures Of You, Lullaby, From The Edge Of The Deep Green Sea, Hot Hot Hot!!!, Please Project, Push, How Beautiful You Are, Inbetween Days, Just Like Heaven, A Boy I Never Knew, Shake Dog Shake, Never Enough, Wrong Number, Signal To Noise, One Hundred Years, End

bis nr 1: At Night, M, Play For Today, A Forest

bis nr 2: Three Imaginary Boys, Fire In Cairo, Boys Don't Cry, Jumping Someone Else's Train, Grinding Halt, 10:15 Saturday Night, Killing an Arab

bis nr 3: Why Can't I Be You?

Duszą tego zespołu jest oczywiście wokalista i gitarzysta Robert Smith. Głos ciągle ten sam. Na scenie zachowuje się bardzo skromnie i autentycznie, można nawet napisać, że nieśmiale. Nie nawiązuje bezpośredniego kontaktu z publicznością. Najważniejszy dla niego jest śpiew - tylko w ten sposób przekazuje nam swoje emocje.

I've been looking so long at these pictures of you
That i almost belive that they're real
I've been living so long with my pictures of you
That i almost believe that the pictures are all i can feel

Tak długo już przyglądam się twoim obrazom
Że prawie uwierzyłem, iż one istnieją naprawdę
Od tak dawna żyję wśród wyobrażeń ciebie
Że prawie uwierzyłem, iż tylko je potrafię czuć

Zespół występuje obecnie bez klawiszowca. Po koncercie słyszałem wiele opinii, że brakuje klawiszy. Mi osobiście ciężko się do tego odnieść, gdyż wcześniej nie widziałem ich na żywo. Wiele utworów zostało zagranych inaczej niż na płytach. Wydaje się, że są w tym składzie po prostu bardziej surowi i zadziorni.

Uważam, że instrumentalnym numerem jeden był tego wieczoru basista - Simon Gallup. Wspaniale buduje melodie, co w połączeniu ze zdecydowanymi i "połamanymi" uderzeniami perkusisty Jasona Coopera dawało znakomite podstawy do gitarowego grania Porla Thompsona.

Spodek pełny, ja na płycie, prawie pod samą sceną. Drugim pokoncertowym zarzutem była słaba reakcja publiki. Dla mnie nie było to jednak zaskoczenie - tego się spodziewałem. Tak jak napisałem na początku - to jest bardzo specyficzny zespół, specyficzna muzyka. Ostre, rockowe, czasami nawet punkowe granie polączone z melancholią, często z głębokimi, osobistymi tekstami, śpiewanymi w przejmujący sposób. Dwie sprzeczności. Ciało i dusza. The Cure.

Stellar Attraction

najwyższej jakości muzyczna atrakcja

Stellar Attraction to moje ulubione radio internetowe i chyba jedyne radio, którego mogę stale słuchać. Grają głównie klasyków progresywnego rocka. Można posłuchać takich gigantów jak YES, Genesis, ELP, King Crimson czy Jethro Tull. Często jednak na antenie pojawiają się także mniej znane zespoły. I to własnie najbardziej mnie do słuchania tego radia przyciąga. Odkrywanie tych mniej znanych rejonów muzyki rockowej to wspaniałe przeżycie. Kolejny raz okazuje się wtedy, że zasoby tamtych czasów są nieograniczone i tylko Ci młodzi ludzie z początków lat siedemdziesiątych mieli mniej szczęścia, nie trafili na tych menedżerów co trzeba, nie podpisali tak dużego kontraktu jak inni, czy zbyt szybko się rozpadli. Ale muzycznie są tak samo wielcy, a czasami nawet i lepsi. To odróżnia tamte, złote czasy, od aktualnych. Teraz muzyczne miernoty wydają płyty i ruszają w trasy, a wtedy zdolni nie mogli się przebić. Ale za to teraz to oni są najwyższej jakości muzyczną atrakcją.

Stellar Attraction
progressive rock internet radio
http://s1.viastreaming.net:7170/listen.pls

Dark Side Of The Moon

czas zwalnia

Dark Side Of The Moon - Pink Floyd

Kiedy rozpoczynałem muzyczną podróż przez krainę rocka znałem tylko dwa najbardziej popularne utwory z tej płyty - "Money" i "Time". Póżniej, w okresie ostatnich koncertów Pink Floyd promujących album "The Division Bell", usłyszałem więcej. Brakowało tam jednak najważniejszego dla mnie w Pink Floyd Rogera Watersa.

Jesteś zmęczony leżeniem w słońcu,
Patrzeniem przez okno na deszcz,
Jesteś młody, życie jest długie
I dużo w nim czasu do zabicia

Aż nagle pewnego dnia spostrzegasz,
Ze minęło tak dziesięć lat
Nikt nie powiedział ci biegnij,
przegapiłeś start

Tak naprawdę "Ciemna Strona" złapała mnie za gardło, gdy wpadła mi w ręce kaseta wideo "Live at Pompeii", która wzbogacona była o dodatkowy materiał zawierający fragmenty pracy w studio właśnie nad "Dark Side Of The Moon". Tak pokochałem całość.

1. Speak To Me
2. Breathe
3. On The Run
4. Time
5. The Great Gig In The Sky
6. Money
7. Us And Them
8. Any Colour You Like
9. Brain Damage
10. Eclipse

Roger Waters - wokal, bas
David Gilmour - wokal, gitara
Nick Mason - perkusja
Richard Wright - klawisze

Choć nie wiem czy tę płytę powinno się kochać. W tekstach Roger Waters nie pozostawił nam na tej płycie złudzeń - wszystkie są skrajnie pesymistyczne.

I wtedy zaczynasz biec,
Aby dogonić słońce co zachodzi za horyzontem
I ziemię okrąża dookoła
Aby wyjść z drugiej strony

Słońce jest właściwie to samo,
Tylko ty już nie jesteś tak młody,
Brakuje ci oddechu,
Jesteś o jeden dzień bliżej śmierci

Całość może jednak stanowić doskonałą odtrutkę, przebudzenie dla wszystkich uczestniczących w wyścigu szczurów. Zawsze warto choć na chwilę się zatrzymać i wrócić do domu.

W domu, znowu w domu
Lubię tu być kiedy tylko mogę
Gdy do domu wracam
Zziębnięty, zmęczony
Dobrze jest kości ogrzać przy kominku

Daleko, za łąkami
Słychać bicie dzwonu
Co wieczornych nawołuje do modlitwy
Do wysłuchania
cicho szeptanych magicznych zaklęć...

Kiedy słucham Pink Floyd czas zawsze zwalnia...

Całość tłumaczenia utworu "Time" - tutaj.